lubię Henri Matisse'a

2020 i skok w bok od sakralnych prac. A co!

Lubię Henriego Matisse'a, tego malarza, fowistę, od wycinanek, ale i od farb, od portretów, martwych natur, dekoracji kaplic i rzecz jasna sławnego "Tańca" - malarza jak dla mnie roześmianego kolorami i swobodą. Takie malowanie trafia prosto do małej we mnie Moni, która się po prostu cieszy, oczy iskrzą od patrzenia. Malarz bezpretensjonalny, nie silący się na wyszukane tematy. Kopiowałam kiedyś jego pionową wersję Tańca. Zrobiłam spore płótno 110x50 (zamieszczę w swoim czasie) zostawiłam sobie, jest w sypialni, patrzę na nie przed snem. Dobrze popatrzeć na coś pozytywnego do poduszki :)

Kiedy ustawiam swoim podopiecznym martwe natury, zawsze mam z tyłu głowy te matissowe.
Tak się do mnie przylepił.

Moja znajoma - wspaniała krawcowa Ania, która zgodziła się być obdarowana przeze mnie czymś za swoje dla mnie szycie poprosiła bym namalowała coś z myślą o niej.

myśl 1. - Coś Matisse'a, by było pogodnie, bym miała przyjemność z malowania dla Niej.
myśl 2. - Portret eleganckiej kobiety - tak jak Anna.
myśl 3. - O! Ta w kapeluszu ma rude włosy - idealnie :)

Otworzyłam sobie internet z obrazami ww Henriego i w ekstremalnym tempie 2h (jednej drzemki młodszego, podczas pobytu u babci starszego) zmalowałam na lnianym płócienku formatu a4, jak dla mnie najwdzięczniejszą farbą świata - olejną - poniższy obrazek na wzór "Kobiety w kapeluszu".

Ps. Jeden mały problem. Wczoraj spotkałam Anię w sklepie. Zmieniła kolor włosów :|



    
              






Komentarze

Translate