Smakowanie koloru







































Dostałam zamówienie od bardzo cierpliwego Pana na modyfikowaną kopię obrazu. Na obrazie pan Żyd - ojciec leci po niebie trzymany na sznurku przez żonę objuczoną zakupami i gromadką dziec. Wszyscy wyglądają na zadowolonych. On lata w obłokach z książką i kubkiem w ręku. Ona przyjemna. Na tej ziemi natomiast coś innego niż w oryginale.



U Borysa Shapino w tle mamy wieś, a mój zamawiający poprosił o chatę z dawnej Choroszczy, dawną synagogę z Białegostoku, białostocką cerkiew na ul. Św. Mikołaja i synagogę z Tykocina, chyba jeszcze kościół w Choroszczy. Och! Istny folklor. Feria kolorów i planów, do tego rzeka i chmury na niebie, kwiaty, drzewa, gąska, wstążeczki.





Podobne?
Raz ochoczo innym razem morduję się z tym obrazem, choć już z górki to miewam momenty załamania, wówczas siadam i maluję, aż coś mi wyjdzie tak jak chcę, by odzyskać wiarę w powodzenie ostateczne tego malunku. Coś tak mocno nasyconego kolorem tylko z pozoru wydaje się łatwe. Sugeruje, że farbę mogę dać prosto z tuby, a to złudna droga. Trzeba mieszać i smakować kolory jakby malując wschód słońca na bagnach. Zawsze tak trzeba robić! Moja śp. nauczycielka malarstwa Krystyna Nalewajko z Liceum Plastycznego w Supraślu powiedziała mi kiedyś: "A miło patrzeć jak ty malujesz, bo ty tak smakujesz ten kolor." Wzięłam sobie do serca słowa tej Pani, zawsze wracają jak maluję. Tak to z nauczycielami bywa. Mogą latami do nas gadać, a dopiero jak coś od serca powiedzą to zostawiają testament na lata. Jak ja chciałabym wiedzieć co z mojego słowotoku zapamiętali moi już dorośli (!) podopieczni? 


Fragment namalowany farbą akrylową - podmalówka.


Wracając do scenki rodzajowej. Praktycznie na finiszu podjęłam ryzyko i niemal skończone akrylami płótno zaczęłam pokrywać farbą olejną. No! To jest to :) Naddałam sobie roboty, a panu Waldkowi kolejnych tygodni czekania, ale dopiero czuję, że maluję :) Oleje są aksamitne, modyfikowalne długo na miejscu przez to, że nie wysychają tak momentalnie jak akryle, mocno kryją, idealnie mieszają się i dają więcej kolorów, lśnią i są bardziej nasycone, nie bledną po wyschnięciu. No TYLKO, że schną i schną i schną... :P

Fragment świeżo pokryty farbą olejną.




O plusach i minusach technik, można rozwodzić się długo. Pomijając upodobania co do farb - ciekawostka sezonowa. Jeśli jeszcze nie rozebrałeś/łaś choinki to podczas tego procederu przejrzyj czy jakieś opakowanie na bombki jest ci jeszcze potrzebne, może już połowa pobita? Fajną paletę możesz z tego zrobić ;) 







Komentarze

Translate