Letnia kranówa na Święta
Jakkolwiek bardzo religijna byłam lub zupełnie(?) niereligijna jestem, triduum paschalne rezonuje we mnie mocno. Nie mam gdzie uciec od tego, bo siedzi w środku. Czy to jakaś energia przesileń tego czasu, księżyca, planet? Czy bardzo mocno i emocjonalnie wszyta w moją osobowość tradycja obrządku rzymskokatolickiego - tego czasu mojej religijności, kiedy z pasją brałam udział w liturgiach? Trochęi tak i tak. Cenię te święta za ich dostojność, głębię i wielowątkowość, a kiedyś też za brak komerchy. To dla mnie bardzo przewrotny duchowo czas, nawet teraz, gdy jestem religijnie letnia jak kranówa. Mimo to siedzę w ciszy, sama, piszę i rozmyślam... o czym? O Buczy, o Rosjanach, o Piłacie, o Zaleńskim, o mnie, o horyzontach i rezydencjach, o energiach żeńskich, męskich, ludziach bliskich i dalekich, drodze krzyżowej, o bohaterach i tchórzach, o proporcjach. W końcu, kim z wydarzeń Golgoty jesteśmy dziś? Ja nie umiem w Jerozolimy, w Sanhedryny, w tamte miejsca pełne piachu i facetów w suknia